Talent to ściema.
Od zawsze tak sądziłem, odkąd pamiętam ludzie widząc moje rysunki mówili z zachwytem : „Ty to masz talent!”. Nie lubiłem tego, mimo, że było to swoiste docenienie moich umiejętności, było to też zarazem totalnym zlekceważeniem ciężkiej pracy, którą trzeba było włożyć w to, by te umiejętności nabyć.
By ręka zachowywała się w ten sposób jaki chcę, by ołówek wędrował właśnie po tej linii którą sobie wymyśliłem i z takim natężeniem jakie miałem w planach. Mimo tego wiem, że nikt nie chciał mnie w żaden sposób urazić. Skądże, po prostu kultura i samo wychowanie nas w „micie talentu” pozwala nam nie myśleć o ciężkiej pracy i kwintować każdego kto ma ponad przeciętne wyniki w czymkolwiek prostym stwierdzeniem – MASZ TALENT.
Stwierdzenie to pozwala zarówno zdjąć z nas brzemię odpowiedzialności („gdybym miał talent też bym tak robił”) i usprawiedliwia naszą przeciętność. Z drugiej strony nadaje trochę mistycyzmu osobom które są w czymś dobre, w końcu to dużo bardziej atrakcyjniejsze niż nudna „ciężka praca”. Czasami niektórzy talent też wykorzystują do tworzenia wymówek – „ja się do tego nie urodziłem, nie mam do tego talentu”. Jest przekonaniem zakorzenionym w naszym społeczeństwie i przekazywanym z pokolenia na pokolenie.
Okej, może czas rozjaśnić dlaczego mam taką a nie inną opinię, może czas oprzeć to o fakty.
Żeby rozwiać mit talentu, odsunąć musimy na bok ludzi niepełnosprawnych, czy człowieka bez ręki który chciałby zostać światowej klasy koszykarzem – nie mówimy tu przypadkach z ograniczeniami fizycznymi, choć pomijając te sfery, na pewno mogliby odnieść światowe sukcesy i poziom ekspercki w dziedzinach umysłowych.
To prawda, że każdy z nas jest inny, każdy z nas ma inny poziom umiejętności w różnego rodzaju dziedzinach i inne predyspozycje, większość wyrabiane już w okresie dzieciństwa. Jednak talent nie istnieje, by osiągnąć mistrzostwo w danej dziedzinie – wystarczy odpowiednio i długo ćwiczyć.
Według badań jest to około 10 000 godzin SPECJALNEGO TRENINGU. Kevin Anders Ericsson, amerykański psycholog szwedzkiego pochodzenia wraz z zespołem zbadał mit talentu. Pogląd sprawdzili w wielu dziedzinach w których talent był bardzo popularnym stwierdzeniem, i tak pod lupę poszły zdolności muzyczne, sport, balet, aktorstwo, szachy, medycyna. Brak było żadnych anomalii a wyniki były jasne.
– Nie było osoby która przepracowując 10 000 godzin specjalnego treningu nie byłaby EKSPERTEM w swojej dziedzinie.
– Nie było osoby będącej EKSPERTEM i która by tych 10 000 godzin specjalnego treningu nie przepracowała.
Zauważono różnice w początkowej fazie nabywania umiejętności, jedni przyswajają pewne rzeczy szybciej, jest to naturalne, w końcu się różnimy i ta różnica jest widoczna – lecz tylko na początku. A poziom ekspercki w danej dziedzinie jest maratonem i tu przy regule 10 000 godzin początkowe szybsze przyswajanie materiału nie robi na tym długofalowym tle żadnej różnicy.
Więc to tyle? Wystarczy 10 000 przepracowanych godzin żeby być ekspertem?
Wspominałem w końcu o specjalnym treningu, o mistrzowskim treningu. Bo czy światowej klasy piłkarzem zostanie osoba która przez 10 000 godzin ćwiczy wykonywanie rzutów karnych? Oczywiście, że nie, do poziomu profesjonalnego piłkarza jest potrzebny szereg innych, specjalnych umiejętności. Czy światowej klasy muzykiem zostanie ktoś kto przez 10 000 godzin odtwarza cały czas jeden utwór? Również nie. Ćwiczenia, praca, trening wykonywany przez ten okres czasu muszą być celowe, zaprojektowane tak by pomogły nam się w danej dziedzinie cały czas rozwijać i być coraz lepszym. I tu na pomoc przychodzi nam mentor, choć tematu mentoringu poruszymy innym razem.
Mam nadzieję, że rozwiałem choć trochę mit talentu a jeśli się z tym nie zgadzasz, skomentuj.