Odkąd pamiętam ciągnęło mnie do pisania piórem wiecznym. Już we wczesnych klasach podstawówki prosiłem o stalówkowe pióra by pisać w szkole i w domu. Były to tak zwane no name’y, to znaczy bez marki. Zwykle chińskie, praktycznie zawsze plastikowe. W końcu żaden rodzic kilkuletniemu dziecku nie kupi pióra wiecznego za choćby kilkadziesiąt złotych jeśli nie ma pewności, że będzie dobrze się z nim obchodził. Podobnie chyba jest ze wszystkimi dziedzinami życia. Z rowerami, rolkami i tak dalej. Oczywiście takie plastikowe artykuły piśmiennicze w rękach dziecka łatwo się niszczyły. Noszenie pióra tornistrze, w piórniku, to dość trudny egzamin dla narzędzi za 10 złotych kupionych w pierwszym lepszym sklepie papierniczym.

W tamtych latach nie byłem bardzo aktywnym pióromaniakiem, jednak jeśli już pomyślałem o wyborze chętnie chwytałem za staro szkolny sposób pisania. Z wiekiem coraz częściej pisałem chińczykami na naboje, choć z coraz wyższymi klasami nie nadążałem za pisaniem pod dyktando piórem w szkole. Skończyło się na pisaniu jedynie w domu.

Po latach postanowiłem sobie kupić własne pióro wieczne spełniające moje wymagania. Spowodowała to strata poprzednika, którego używałem już ładnych parę lat. Miałem dość odłamujących się kawałków plastiku. Dlatego też szukałem wersji metalowych. Wybór padł na pióro marki Duke, całe z metalu, stalówka bez zbędnych złoceń.

Trochę danych technicznych:

  • Kreska o grubości europejskie M*
  • długość zamkniętego pióra to 130 milimetów
  • długość ze zdjętą skuwką to 115 milimetrów
  • a długość z nałożoną skuwką na korpus to 145 milimetrów.
  • Nie znalazłem niestety informacji o wadze pióra.
  • Do wyboru można używać uniwersalnych nabojów, lub systemu tłoczkowego, który jest dołączony wraz z piórem.*Kreska grubości M oznacza niezbyt grubą kreskę, przeznaczoną raczej dla osób z większym pismem. Ja osobiście nie mam zbyt dużej czcionki, ale nie chciałbym pisać piórami z cieńszymi kreskami ze względu na to, że nie „czuć” tego pisania atramentem. Dla ludzi piszących tak zwanym drobnym maczkiem polecam grubość F, lub EF. Te grubości świetnie nadają się także do uzupełniania dokumentów, lub ciasnych rubryk.

Istnieje także wersja azjatycka oznaczeń stalówek, ta z kolei wyróżnia się cieńszą skalą grubości. Na przykład azjatycka M-ka jest europejską F-ką. Pewnie dlatego, że pismo azjatyckie jest bardziej skomplikowane niż europejskie. Jeśli wybiera się pióro to warto także spojrzeć na to, lub zasięgnąć opinii na temat konkretnego modelu.

Rozumiem też, że rozpisywanie się nad gładkością pisania Księciem może zrozumieć tylko drugi pióromaniak. Napiszę jednak, że stalówka sunie po papierze jak po maśle i aż chce się pisać. Szkoda tylko, że żyjemy w epoce, w której by cokolwiek napisać na papierze trzeba się nieźle czasami napocić. Dlaczego ? Wszystko co musimy zapisywać zwykle zapisujemy w smartfonie, czy na komputerze.

Przy zakupie tego pióra nie patrzyłem tylko na materiał, z którego jest zrobione, ale także na cenę i system napełniania. Ja preferowałem uniwersalne naboje ponieważ miałem ich jeszcze z lat szkolnych całe pudełko. Poza tym miałem zamiar nosić je wszędzie ze sobą, a z tłoczkami swego czasu nie miałem za wiele do czynienia. A to doświadczenie jakie zdobyłem raczej odstraszało od takiego sposobu napełniania. Nie chciałem by moje pierwsze pióro było zbyt drogie, bo nie miałem właściwie żadnego doświadczenia z doborem konkretnego sprzętu pisarskiego. W sklepie blisko Starego Rynku w Poznaniu polecono mi właśnie Duke’a za zaledwie 75 złotych co mieściło się w moim limicie jaki sobie postawiłem.

Już pierwsza sesja pisania z tym piórem pokazała mi różnicę jaka jest pomiędzy sprzętem markowym, a no name’ami. Do dziś nie mam pojęcia ile ono waży, jakoś nigdy nie czułem potrzeby jego zważenia, ale nie było dla mnie ani za małe, ani za ciężkie. O zbyt dużej lekkości tez nie mogę powiedzieć. No może troszkę jest zbyt smukłe jak na moją niedźwiedzią łapkę. To jednak nie przeszkadzało mi w użytkowaniu go przez prawie trzy lata. Muszę zaznaczyć, że skuwka pióra jest z klipsem umożliwiającym wpinanie pióra do kieszeni marynarki lub koszuli, ale przez to, że ona jest na wcisk nigdy nie ryzykowałem takiego noszenia. Dla jednych to wada, dla drugich zaleta. Ja po prostu nie znałem innej metody zakładania skuwki jak na wcisk, więc nie przeszkadzało mi to ani trochę.

Po tylu zapisanych myślach dalej uważam, że to pióro jest świetne, sunie dalej po papierze cudnie, w niektórych miejscach jednak widać drobne przebarwienia na metalu. Czy to przeszkadza ? Mnie-ani trochę. Pióro kupiłem z zamiarem jego użytkowania. Ślady korzystania z niego są raczej pozytywne. Zmęczyła mnie jednak jakość nabojów i nuda kolorystyczna jaką sobą prezentują. Zauważyłem też, że Duke różnie trawi atrament pochodzący z tych nabojów. Niekiedy bardziej rozlewał się po zapisanych literach, czasami nie dociągał kreski w niektórych miejscach. Te argumenty przekonały mnie, że najwyższa pora kupić coś nowego. Coś co nie zastąpi, ale będzie alternatywą dla Księcia.

Postanowiłem zakupić pióro tylko z systemem tłoczkowym i to było główne założenie. Wiedziałem, że jest mnóstwo atramentów kupowanych do takich piór i przez długie lata będę mógł zaopatrywać się w różne kolory i się nie znudzę. Poszukiwania trwały zasięgnąłem w kilku miejscach języka. Wiedziałem tylko, że nie chcę pióra z popularnych marek jak Parker, czy Watermann bo Parkery są przereklamowane, każdy o tej firmie słyszał i dlatego właśnie dla mnie kompletnie nie atrakcyjne. Poza tym wykorzystują tylko swoje naboje, nie można w nich używać uniwersalnych. Kolejnym argumentem była przygoda mojego znajomego z jego Parkerowym piórem, które dość szybko się zepsuło.

Poza tym nie lubię iść za tłumem. Wolałem poszukać mniej znanych firm, może nawet polskich-bo dlaczego nie ? Po jakichś dwóch miesiącach poszukiwań wybrałem Demonstratora* firmy tajwańskiej TWSBI- wersja Eco Clear. Choć polecono mi kilka różnych modeli, z różnych firm ten wydawał się o odpowiedniej cenie i całkiem ładny, choć także z tworzywa sztucznego i bezbarwny.

Na początku nie do końca wiedziałem jaki postawić limit finansowy na nowy nabytek. Nie byłem też pewien kiedy sobie sprawić takie pióro. Myślałem o bliżej nie określonej przyszłości, także przez chwilę myślałem nawet o limicie 500 złotych. Potem jednak zobaczyłem Eco Clear i już wiedziałem, że muszę go mieć.

Znów trochę danych technicznych:

  • Długość zamkniętego pióra to 138 milimetrów
  • długość pióra ze zdjętą skuwką to 131 milimetrów
  • waga pióra to 21 gramów
  • stalówka o rozmiarze M-europejskie
  • skuwka zaopatrzona w klips, zakręcana

W tym wypadku raczej budowa pióra nie umożliwia zakładania skuwki na korpus ze względu na wbudowany w przyrząd piśmienniczy tłoczek. To moim zdaniem jednak nie potrzebne, bo i bez tego pióro jest całkiem długie i odpowiednie dla niedźwiedziej łapki.

*Demonstrator to typ pióra, które jak sama nazwa wskazuje demonstruje działanie całego mechanizmu dzięki przezroczystym tworzywom. Pozwala także na zabarwienie całego pióra na kolor atramentu, co może być dla wielu osób ciekawe ponieważ raz ma się pióro w kolorze czarnym, a zaraz potem fioletowym, lub zielonym.

Miałem pewne obawy przed kupowaniem pióra, które w korpusie będzie trzymało mnóstwo atramentu, a tworzywo z jakiego jest zrobione po upadku na podłogę, parę razy, może zrobić bardzo nieładną plamę. W końcu jednak kupiłem je pod wpływem chwilowego impulsu. W końcu dlaczego nie mieć czegoś takiego jeśli tego i tak chciałem ? Dzięki temu, że atrament wlewa się bezpośrednio do korpusu nie trzeba co chwila go napełniać. Mi osobiście wystarcza jedno napełnienie na około miesiąca. Pisze się nim przyjemnie, nie drapie papieru. Może nie sunie po kartce jak Książę, ale i tak miło się nim pisze. No i możliwość barwienia go atramentem w dowolnym kolorze także jest ciekawe. Ważne jest, że nie mam z nim żadnych problemów.

Pióro nie wypuszcza żadnych atramentowych łez kiedy piszę, nic nie zasycha także gdy na dłuższą chwilę je odłożę bez zamykania w skuwce. Od czasu do czasu zdarzy się mu przerwać gdzieś kreskę, ale nie jest to zbyt problematyczne.

Ta przyjemność kosztowała mnie 176 złotych, czy drogo ? Nie sądzę, ponieważ jest to wersja ekonomiczna droższego pióra tej firmy. Jako moje pierwsze pióro z systemem tłoczkowym sprawuje się całkiem zacnie. Być może z tego właśnie powodu, że to moje pierwsze takie pióro ktoś mógłby podważyć moją opinię… ale hej-pióro ma być wygodnym przyrządem do pisania. Jeśli mnie to pasuje to chyba nie ma w tym nic złego, prawda ? Na pewno są lepsze pióra, lepiej sunące po papierze, z lepszych materiałów. Być może nawet zakupię sobie takie lepsze pióro. Nie sądzę jednak bym gromadził cały pióropusz na biurku, wole jednak dobrze wybrać okaz i go użytkować na co dzień. Dwa pióra jak na razie mi w zupełności wystarczą.

No okej, teraz trochę o atramentach: tak już na zakończenie. Pierwszym jaki kupiłem to zielony Pelikan 4001 30 mililitrów, którego używałem od początku, przez parę miesięcy. Po tym czasie troszkę mnie znudził, więc zaopatrzyłem się w atrament polskiej firmy KWZ Ink Azure # 5. Na ten atrament czekałem trochę czasu, ale jako że jest polskim wyrobem uważam, że warto. Buteleczka 60 mililitrów wystarczy mi na rok, lub dłużej jak sądzę. KWZI To Polska firma robiąca atramenty na dużo mniejszą skalę niż taki Pelikan, ale nie widzę zbytniej różnicy w jakości. Choć jako niedoświadczony tłoczkowiec mogę nie mieć wyrobionego oka do takich rzeczy, to uważam ich atrament za zacny i wiem już gdzie kupię następne inki.

Co daje dziś przerzucenie się z długopisów na pióro wieczne ?

Pióra zostały wynalezione dużo wcześniej niż długopisy, ale mają w sobie klasę. W dodatku w dobie smartfornów dalej potrafią się odnaleźć. Chociażby gdy ma się brzydkie pismo, pióro wieczne pomaga poprawić je, ze względu na to iż trzeba je trzymać w odpowiedni sposób by w ogóle móc coś napisać. Pióro samo w sobie prowadzi rękę i uniemożliwia pisanie jak kura pazurem. Wymusza także odpowiednie traktowanie przyrządu jakim się pisze co na moim własnym przykładzie mogę powiedzieć, rzeczywiście działa. Z czasów podstawówki pamiętam jak brzydko pisałem, a użytkowanie pióra stalówkowego wytrenowało mi rękę. Także nie ściskam tak tego czym piszę. Nawet nie ucząc się kaligrafii można polepszyć swoje pismo.

Korzystanie z piór wiecznych może jest na pierwszy rzut oka jest niemodne, ale daje niewymowną frajdę z pisania jeśli umie się zadbać o swój sprzęt piśmienniczy. Być może to też zrozumie tylko drugi pióromaniak.