Dokładnie dzisiaj mijają cztery lata od kiedy pierwszy raz wykąpałem się w morzu zimą. Ta przygoda trwa do dzisiaj i uzależnia jak narkotyk. Jak raz się spróbowało to już nie można przestać i chce się więcej.

Zaczęło się zupełnie przypadkowo: od zakładu. Dzień przed pierwsza kąpielą założyłem się z żoną, że 1 stycznia 2013 roku o godzinie 12:00 w Mielnie wykąpię się w morzu. Gdy się zakładałem byłem już po kilku głębszych i byłem pewny swego. Gdy się obudziłem rano do godziny zero pozostawały 2 godziny. Miałem głowę ciężką a zamiast krwi płynął w organizmie napój bogów, ale moje nastawienie było już nieco mniej bojowe i szukałem wymówki, aby jednak się dzisiaj nie kąpać. Tłumaczyłem się, że jestem pod wpływem i nie mogę dojechać do miejsca kąpieli.

Niestety kreatywność mojej żony nie ma granic i kilka chwil później kolega stał pod blokiem i trąbił, że jest gotowy, aby mnie zawieźć na miejsc tortur. Żeby nie wyjść na mięczaka spakowałem się i pojechałem do Mielna. Zabrał się ze mną jeszcze jeden kolega, który również się założył i tak we dwóch próbowaliśmy się motywować. Po wejściu na plażę czułem się nie do końca swobodnie wśród doświadczonych morsów, ale szybko zacząłem ich obserwować i naśladować.

Najpierw kilka pajacyków potem kilka minut truchtu, kilka pompek i ogólnej rozgrzewki i nastąpiła godzina zero. Pierwsze zetknięcie z woda było bolesne, ale szybko zanurzyłem się cały. Po chwili niemalże szoku organizm poradził sobie z zimnem i zrobiło się przyjemnie. W wodzie naśladując doświadczonych morsów cały czas skakałem oraz poruszałem się żwawo. Po około minucie opuściłem wodę i wówczas zadziałały endorfiny i czułem się jak młody Bóg i mógłbym przenosić góry.

Z ubraniem się było trochę kłopotu, ale jakoś się udało. Następnie kilka łyków ciepłej herbaty i powrót do domu.

Taki scenariusz trwa już 4 lata i co tydzień od listopada do marca wracam do Mielna z niecierpliwością i niezwykłym podnieceniem. Zimowa kąpiel w morzu jest jak narkotyk, jeśli jej brakuje to organizm się tego domaga. Kąpię się co tydzień w towarzystwie klubu morsów z Koszalina. Jeżeli ktoś ma ochotę kąpiel taką można zobaczyć korzystając z kamer miasta Mielna.

Tak na koniec mogę powiedzieć, że od pierwszej kąpieli nie miałem poważnej choroby a i regeneracja organizmu jest szybsza. Jeśli kogoś zainteresowałem to zapraszam do Mielna na coroczny zlot morsów.
Do zobaczenia!